"O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
i pluszcze jednaki, miarowy niezmienny
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno..."
Tego wiersza L. Staffa uczyłam się w liceum i przypomina mi się zawsze kiedy pada deszcz.
Kwiaty przesadzone od wczoraj i już wyglądają jakoś tak inaczej, lepiej.
Deszczowa pogoda pokrzyżowała plany fotograficzne i nie mogę pochwalić się nowym wyrobem.
To może pochwalę się częścią moich fiołków...
.
Lubie fiołki sama mam kilka koluoów,twoje są piękne i w rożnych kolorach.
OdpowiedzUsuń"O szyby..." ja tez zawsze wspominam ten wiersz...Jest jedyny i wyjątkowy.... Ślicznie tu u Ciebie- tak ciepło i przyjaźnie :)
OdpowiedzUsuńŚliczne fiołki...też mam kilka tylko teraz nie kwitną...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUrodziwe fiołeczki, ja chciałam zakupić wrzos i umieścić go na parapecie, ale powiedziano mi, że przynosi nieszczęście :/
OdpowiedzUsuńSzkoda, ale nie wierzę w zabobony :)
Pozdrawiam.
Też słyszałam o tym wrzosie. Podobno u panny w domu nie powinno być skrzydłokwiatu, bo zostanie starą panną. Wierzyć czy nie?
OdpowiedzUsuńpiekne te fioleczki chyba tez sobie kupie bo mi smaka na nie zrobilas :)
OdpowiedzUsuńI ja w czasie deszczu ten wiersz powtarzam jak mantrę ...
OdpowiedzUsuń