Jak już wspomniałam najpierw przeczytałam:
Tutaj znalazłam opowieść o tym jak to się stało, że pani Maria została pisarką, o poszukiwaniach swojego miejsca na ziemi w sensie metaforycznym i dosłownym. Pisarka przyznaje, że jej życiem rządzi przypadek. W pewnym momencie czytania zaczęłam się zastanawiać czy to nie powieść fikcyjna. Polecam z całego serca.
Potem natrafiłam na półce bibliotecznej na "Listy miłości"
Czytałam jednym tchem, ciekawa zakończenia. Na szczęście było szczęśliwe, bo chyba popłakałabym się do reszty. "Listy miłości" to cudowna opowieść - spowiedź głównej bohaterki Żydówki, która przeżyło piekło getta. Z tego getta wyniosła wstyd i poczucie winy, bo aby tam przeżyć sprzedawała własne ciało. I ta sprawa zaważyła na całym jej życiu, ciągnęła się za nią i wyłaniała się w najmniej oczekiwanych momentach. "Listy miłości" są skierowane do jej partnera życiowego, nigdy nie wysłane, a jednak trafiły do adresata. Co z tego wynikło musicie przeczytać sami.
Przedwczoraj skończyła ostatni tom trylogii ukraińskiej ("Imię Twoje" "Powrót do Lwowa" "Dwie miłości")
Wspaniała opowieść o poszukiwaniach zaginionego na Ukrainie męża (Amerykanina). Jednak czy na pewno to jest motywem przewodnim? Według mnie Nurowska chciała zwrócić uwagę na sytuację polityczną Ukrainy i to z całą pewnością jej się udało w stosunku do mojej osoby.Każdy z nas wie co to jest Lwów, coś tam słyszał o historii tego miasta, o rewolucji pomarańczowej obszernie dyskutowano w mediach. Jednak ta trylogia uświadomiła mi czym tak naprawdę jest wolność dla Ukraińca. Uświadomiła mi także inną rzecz, mianowicie sytuację w strefie zero, gdzie nadal żyją ludzie, bo nie wyobrażają sobie swojego domu w innym miejscu. Przerażające, tym bardziej, że łowią ryby (ogromne, chyba wiadomo dlaczego!) i po te ryby przyjeżdżają mieszkańcy Kijowa.
I z tym wszystkim styka się główna bohaterka trylogii, która podejmuje odważne decyzje. Zaskakujące jest zakończenie drugiego tomu i początek trzeciego. Jednak po zamknięciu ostatniej strony trzeciego tomu poczułam niedosyt i chcę więcej!!
Zarwałam noc i to nie na film, czy robótkę, ale na książkę. Jest jeszcze we mnie świeża, nieprzemyślana. Moja opinia jeszcze zagubiona, rozdarta na dwie części. Spytacie co mnie tak rozdziera?
Zachęcam do przeczytania:
Zachęcam tych, którzy krzyczą "zdrajca" i tych co wołają "bohater".
Witam,pozostaję na dłużej i zapraszam.Pozdrawiam,Iventi
OdpowiedzUsuń