wtorek, 29 września 2009

WIDZISZ TO CO JA?

"Z Tobą chcę oglądać świat
wśród wysokich błądzić traw
Wtedy to wszystko, to, to co widzę, czuję
naprawdę jest

Kwitnie sad, powiał wiatr tak jak śnieg
sypnął kwiat, wszystko to naprawdę jest

Z Tobą chcę oglądać świat, jaki piękny księżyc,
patrz
Widzisz to , to co ja, jakie to jest proste
wystarczy być

Jaki świat, jaki blask, jaki ptak
wszystko to, to wszystko w nas

Gdy ty i ja, cały świat jest dla nas
gdy ty i ja
Zapach łąk, plaży piach, nocy mrok
światło dnia
wszystko to, gdy ty i ja

Będą potrzebne nam wspólne wspomnienia
Tylko to jedno w nas nic się nie zmienia
Czerpać z nich będziemy, gdy wejdziemy w cień1
Odnajdziemy zawsze się w nidokonanym przeszłym
czasie

Będą potrzebne nam wspólne wspomnienia
Gdy przyjdzie chwila zła, chwila milczenia
Przetrwać ją pomoże ślad, w pamięci ślad
Wieczna jest zieloność lat
w niedokonanym przeszłym czasie

Z Tobą chcę..... "


Zbigniew Wodecki - Z Toba Chce Ogladac Swiat
dla mojego M. za blask w oczach ...

poniedziałek, 28 września 2009

DOPISEK

Coś tak mało widać na poprzednich zdjęciach i dlatego postanowiłam takie foty:






i dół sukienki w pełnej krasie

P.S. Jak myślicie z białym paskiem byłoby lepiej?

niedziela, 27 września 2009

WRESZCIE!!!

Ogłaszam, że jesień nadeszła, a objawia się to:
  • bólem zatok
  • nieposkromioną ochotą na herbatki owocowe

Teraz sprawy blogowe:
1. Ogłoszono nowe candy urodzinowe http://marzanna.blog.onet.pl/Urodzinowe-candy-u,2,ID391883279,n i teraz nerwy na wodzy do 11 października

2. Od Krissa dostalam takie oto wyróżnienie, za które ogromnie dziękuję


Teraz sprawy jesienne.
Tegoroczna jesień obfituje w śliwki i nie można ominąć tego tematu. "Zapowidłowaliśmy" z M. już 4 duże wiadra tegoż owoca. Zapach bezcenny!! Teraz tylko czekać na zawieje i zamiecie śnieżne i zajadać się powidełkami.
Pierwszy raz zrobiliśmy leczo na zimę, a w tle buraczki - mniam!!


Teraz sprawy robótkowe.
A teraz wreszcie mam fotki sukienki:

Sądząc po minie M. całkiem całkiem i nawet foty pstrykał w NIEDZIELĘ rano.

W szafie mam jeszcze schowany, ale już obfotografowany, sweterek - tunikę. Jednak z uwagi na moją rozwagę w dawkowaniu emocji pokażę go innym wpisem;)))
W koszyku kolejny sweterek, który się robiiiiiiii w żółwim tempie, bo Bąbelek postanowił ząbkować i już ma 5 sztuk!! a jeszcze nie skończył pół roku.
W planach czapki i szaliki dla chłopaków...


ogłoszenie

SZYBKO ZAMIENIĘ MÓJ ZAJĘTY CZAS NA WOLNY W DOGODNYM DLA DAWCY MIEJSCU!!!
kontakt: komentarz na blogu ;)


sobota, 19 września 2009

AKUMULATORY i LOSOWANKI

Podładowałam akumulatorki u Rodziców i teraz z nowym zapasem sil wkraczam w kolejne dni i noce....
Wyczaiłam piękne candy http://tu-anya-es-art.blogspot.com/. Teraz trzeba czekać i czekać aż do 5 października. Zakładeczka jest przeurocza... mniam
I urocze prezenty http://elzusia.blog.onet.pl/Urodziny-bloga,2,ID391529803,n z okazji roczku bloga.
Babcia blogująca ogłosiła "rozdawankę" http://vilemoo.blox.pl/html. Inną niż pozostale, bo etapową hihiihi

czwartek, 17 września 2009

JESIENNIE

Wczoraj caly dzień spędzony w Krakowie i po powrocie nie wiadomo w co ręce włożyć. Maly wymagal kąpania a starszy natychmiastowej pomocy w odrobieniu lekcji. Ufff daliśmy radę.
Zdjęć jeszcze nie mam, bo (...lista wymówek...). Będą!! Obiecuję...
W nocy pięknie szeleścił deszcz na parapecie, rano zachmurzone słoneczko a teraz próbuje się przedrzeć przez buro-szare chmury. Pachnie jesienią...
  • w polu tak pięknie pachnie ziemia, jakby byla zmęczona latem i uprawami, cieszy się na odpoczynek zimowy
  • w kuchni zagościły węgierki i grzyby - mieszanina zapachów
  • w parku na wózek spadł na żółty liść i pachnie kasztanami - cudowny zapach
Melancholijna jesień!! Panie i Panowie...

poniedziałek, 14 września 2009

LENIUCH ZIMNY

Pogoda za oknem nie zachęca do spacerków, a jeszcze wczoraj było tak pięknie. Dzisiaj rano mgliście i ogólna "zgnilizna" jak mawia mój M.
Na blogach za to co chwila jakieś cukierasy, np. www.koroneczka.pl

Poczytać można tutaj http://art-ceramika.blogspot.com/
I jak tu się nie skusić jak tam takie cuda, których chyba nigdy się nie nauczę.

DOPISEK
Skończyłam wreszcie sukienkę, ale fotki będą w najbliższych dniach. Suknię skończyłam dzięki uprzejmości Bąbelka ;), który po południu postanowił wreszcie zasnąć i śpi nadal. Hmmm muszę Go wykąpać a On śpi ;) Pozostaje jeszcze kwestia nocy!!!! Mam nadzieję, że będzie spał... pobożne życzenie??
Jednak i tak bardzo się cieszę, że suknia skończona!!

piątek, 11 września 2009

PZRERWA NA KRÓWKĘ

Walczę z nagromadzonymi "przydasiami" w kuchni i już jeden wór powędrował do śmietnika. Osobiście i szybko wyniosłam, żeby już żaden "przydaś" nie kusił. Umyłam okno a teraz wyszły chmury i tradycyjnie będzie padał deszcz ;)
Pani doręczycielka przyniosła mi nagrodę wygraną u kasiuchetki

Najbardziej cieszę się z kremu, bo przy niemowlaku myję ręce chyba 5000 razy na dzień.

Oki jak już co nieco napisałam to mogę schrupać moją krówkę, jakoś tam mnie naszła ochota.

P.S. czy ktoś wie jak wstawić tutaj link??

środa, 9 września 2009

SZYBCIUTKO

Dzisiaj wszystko robiłam szybko, a i tak pod koniec dnia zostało tyle, że ho ho.
Szydełka w rękach nie miałam (szkoda, że nie mogę w samochodzie dłubać) to może chociaż przeczytam maleńki kawałeczek "Traktatu..."

Parę dni temu odwiedziłam po sznurkach bloga, na którym był konkurs no i ku memu zaskoczeniu wygrałam. Dowód: http://pazurkowy.blox.pl/2009/09/And-the-winner-is.html


Dzisiaj zabawiłam się szybciutko tutaj http://jestcudnie.blox.pl/



A teraz już szybciutko zmykam... i zostawiam wam to:



P.S. Dzisiaj taka piękna data 09.09.09

wtorek, 8 września 2009

BRUDNA WODA

Starszak wczoraj wrócił do domu z godzinnym opóźnieniem i od drzwi pobiegł do łazienki. Okazalo się, że podkoszulek i bluza są upaprane czymś czarnym, śmierdzącym jak smola. Wyjaśnienie pokrętne jak zwykle w takich sytuacjach:
1. w butelce coś było, ktoś nacisnął i poleciało na mnie
2. znaleźliśmy butelkę i maczaliśmy w tym patyki i X mnie niechcący dotknął tym patykiem
Mniejsza o wyjaśnienia, ale potem bylo zabawnie. Mój Malżonek znalazal w necie, że plamy ze smoly należy posmarować maslem, zostawić aż się wchlonie a potem wyprać. I teraz będzie o praniu. Malżonek nalal wody do wanny, nasypal proszku i kazal starszakowi prać.
Po dosłownej chwili dobiega głos z łazienki "Tato ta woda jest brudna"
Małżonek "Ty widziałeś kiedyś brudną wodę? W Gangesie to jest brudna woda, trupy w niej pływają a ludzie się w niej kąpią"
...milczenie...
-"Tato wylać tą wodę?
-Nie!!
- A co będziesz się w niej kąpał?

Myślałam, że padnę ze śmiechu...
Wniosek: jeśli prosisz o inteligentne dziecko bądź czujny...


Dzisiaj w szkole pierwsze zebranie z Rodzicami, a propos (obrazek znaleziony w necie)

POST GIGANTYCZNY

Chyba tylko w ten sposób przeniosę swoje posty z poprzedniego bloga i teraz mam wszystko w jednym miejscu.
czytanie tego poniżej nie jest obowiązkowe, bo grozi pomieszaniem z poplątaniem, a teo wam w zupełności nie życzę ;).

2009

02 września 2009
Teraz jestem tutaj http://piumka.blogspot.com/

Serdecznie zapraszam !! Tym samym kończę swoją przygodę z blogiem na onecie. Tylko jak nie stracić wszystkich moich wypocin?? Gdyby tak przenieść to tutaj tam ;)
Piuma (12:23)

30 sierpnia 2009
Piuma (11:36)

29 lipca 2009
Poprzedni wpis to wyraz mojego zdania. Dziękuję za wszystkie komentarze.
W tym roku zbuntowałam się i nie dałam na prezent dla nauczyciela. Zostałam uznana za kogoś gorszego, a nawet posądzona o to, że mnie nie stać. A ja uważam, że właśnie mnie stać NIE DAĆ NA PREZENT...
Piuma (11:34)

16 czerwca 2009
Koniec roku szkolnego, moment wyczekiwany przez uczniów już od 2 września, upragniony wypoczynek dla nauczycieli i szaleństwo prezentów ze strony rodziców.

Chyba każdy z nas spotkał się z tym zjawiskiem na swojej drodze i ma swoje zdanie na ten temat.
Zapraszam do komentowania i wyrażania swoich opinii.
Moim skromnym zdaniem dochodzi do przesady w tej kwestii. Czyż nauczyciel - wychowawca nie ucieszy się ze zdjęcia swoich pupilków z ich podpisami na odwrocie i bukietu kwiatów lub kwiatka w doniczce?? Czy od razu musi to być zestaw do kawy, zastawa obiadowa, biżuteria i inne wyrafinowane prezenty??
Ooo już słyszę te glosy, że nauczyciel wykonuje odpowiedzialny zawód, a ja odpowiadam "górnik, leśnik, kolejarz, kucharz, kierowca (i jaki tam jeszcze przyjdzie nam do głowy) też wykonują nie lada łatwe zawody i po pierwsze nie mają urlopu 2 miesięcznego, po drugie jakoś nie słyszałam o prezentach dla wyżej wymienionych".

A to dlaczego?
W czym te zawody są gorsze od zawodu nauczyciela.

Slyszymy o aferach lapówkowych a tymczasem na naszych oczach i to oficjalnie daje się takie lapówki. Powie jeden z drugim, że to wyrażenie wdzięczności. W takim razie jak pacjent idzie do lekarza z kopertą to też nie traktujmy tego jako lapówki a jedynie prezent wdzięczności.
No do diaska bądźmy sprawiedliwi!! Jakiś wójt weźmie lapówkę nie karzmy go, bo on wykonuje odpowiedzialny zawód. Skoro nauczyciel za uczenie bierze pensję i należą mu się prezenty to w czymże inny jest zawód lekarza??
Przyklaśnijmy wszelkim lapówkom, czy jak to ladniej brzmi prezentom z wdzięczności, zlikwidujmy Biuro Antykorupcyjne!!

A w piątek zastanówmy się nad tym czy świat nie zwariowal....?

Kto ma ochotę wyrazić swoje zdanie to zapraszam.
Piuma (22:46)







~KmK 2009-06-19 13:27




~Gość 2009-06-23 14:14




Piuma 2009-06-23 20:43

... komentarze. Tyle się mówi o roli szkoły, a to ona wprowadza podziały, na dzieci lepsze i gorsze, ten podział to pieniądze oczywiście. Różnice majątkowe to coś ...

~vivi 2009-07-05 19:57

... .Strasznie mnie drażni to łapówkarstwo -nazwijmy sprawę po imieniu -w białych rękawiczkach.Rok rocznie toczy się spór na ten temat między rodzicami,jednak wygrywa grupa ...

~majka 2009-07-09 17:41

... uczyli tylko 2 miesiące w roku ,a resztę roku odpoczywali, bo to wyczerpujący zawód. Ale oni sami sobie wywalczyli te przywileje.Pan Broniarz już przycichł, bo ...

~maria 2009-07-27 19:18

... zawodzie 27 lat i nigdy niczego nie wzięłam. Te prezenty to mity.

~Trikada 2009-08-02 18:11

... tym roku skończył 3 klase i oczywiscie wiekszość rodziców zarządziła skladke na prezencik-talon do jubilera.Oprócz mnie nikt się oficjalnie nie sprzeciwił,bo za ...

~isia 2009-08-03 17:46


21 maja 2009
Oj zaniedbałam bloga, ale czuję się usprawiedliwiona. Nasza rodzinka powiększyła się o małego człowieczka. Jeszcze jesteśmy na etapiezgrania mojego i Jego planu dnia ;) Jak zasypia to mam mnóstwo planów co zrobić... Pewnie tak ma każda młoda mama. Internet jest gdzieś na szarym końcu.

Szydełko na szczęście jeszcze mnie cieszy i coś tam sobie dłubie. Cichaczem podziwiam prace "maranciaków", podglądam blogi.

P.S. Dzisiaj maluszek kończy miesiąc...
Piuma (09:18)

09 marca 2009
Za oknem pogoda w kratkę, raz śnieg, raz słoneczko. Nastrój taki sam i jakiś przypływ ''burzy hormonalnej". Normalne w moim stanie?! Ech byle do pierwszego wiosennego kwiatka.

Na osłodę kolejna "rozdawajka" http://robotkiprzykawie.bloog.pl/


Piuma (22:09)
chmurka:(

05 marca 2009
Obiecałam i mam!! Oto Fikuś, który jest sponsorem mojego nocnego wstawania i dziennego niewyspania






Piuma (10:58)
2 słoneczka :))

04 marca 2009
Od razu napiszę, że fotek psinki nadal nie mam.

Wczoraj na obiad zrobiliśmy pizzę GYROS - polecam, bo jest pożywna i smaczna. Zapachy rozchodziły się daleko od naszego gniazdka.
Dla zainteresowanych przepis zaczerpnięty z http://www.enigma4545.blox.pl):

Składniki na ciasto:
1 i 3/4 szklanki mąki (szklanka 200 ml)
1/2 szklanki letniej wody temperatura ok 37-38 stopni
2 dkg drożdży
1/2 łyżeczki sol
1/2 łyżeczki cukru
2 łyżki oleju
Dodatki:
2-3 filety z kurczaka
1 średni ogórek świeży
1-2 pomidory
1 mała papryka czerwona lub żółta
ok ¼ lub mniej kapusty pekińskiej w zależność od wielkości kapusty
malutka puszka kukurydzy
ser
sos pomidorowy
przypraw do pizzy
przyprawa gyros
pieprz i sól
Sos czosnkowy:
1 jogurt grecki (używam ligh)
3-4 łyżki majonezy
2-3 łyżeczki czosnku granulowanego
3-4 ząbki czosnku świeżego
Etap przygotowań:
1. Jogurt wymieszać z majonezem, dodać czosnek granulowany iprzeciśnięty przez praskę czosnek świeży. Posolić i popieprzyć odstawić dolodówki na ok 1-2h
2. Mięso umyć, osuszyć i pokroić w grubą kostkę. wymieszać z przyprawągyros . tłuszcz rozgrzać wrzucić pokrojone kawałki mięsa i chwile podsmażyć,następnie podlać kilkoma łyżkami wody i poddusić ok 5-10 minut, aż woda odpruje- zdjąć z ognia ostudzić.
3. Warzywa umyć i pokroić w kostkę
4. Z drożdży, cukru, połowy wody i 1-2 łyżek mąki zrobić rozczyn ipozostawić do wyrośnięcia.
5. Mąkę przesiać do miski , dodać sól, olej, resztę wody i wyrośniętedrożdże. Wyrabiać ciasto do momentu, aż zacznie odchodzić od rąk i stanie siępuszyste. Tak przygotowane ciasto można odstawić na chwile, ale nie jest tokonieczne ponieważ nie musi ono wyrosnąć
6. Dużą blachę posmarować tłuszczem i posypać mąką. Ciasto cienkorozwałkować nadając kształt koła, jednocześnie robiąc grubszy brzeg(najlepiejwałkować od środka do brzegu) Posmarować sosem pomidorowym (można goprzygotować ze świeżych pomidor lub z pomidorów z puszki - obrane ze skóryrozgotować na gęstą masę, dodać przyprawę do pizzy chili i sól ) lub posmarować ketchupem Ciasto posypać serem i położyć mięso

7.Pizza „wędruje" do rozgrzanego piekarnika 220-240* na 8-10minut

8. Po wyjęciu z piekarnika polać pizze połową sosu czosnkowego,następnie położyć wymieszane warzywa i dodać resztę sosu.



Teraz o szczeniaku.....

W nocy już nie piszczy tak rozdzierająco, ale za to wychodzi z legowiska i "leje" wg jakiegoś tylko sobie znanego schematu. Po czym popiskuje. Wolałabym żeby piszczal przed niż po ;)
Mam nadzieję, że "bestyjka" jest edukacyjna i w końcu pojmie gdzie ma "toaletę". Może ktoś ma jakąś poradę???


P.S. Montuję się na innym blogu, powoli...

Piuma (22:04)
2 słoneczka :))

03 marca 2009
Na blogu u ciaachoo http://zilonka.blox.pl/html
zapisałam się do zabawy, która przypomina mi trochę łańcuszki ze szkolnych lat. Pamiętacie listy - łańcuszki, które trzeba było przepisać w x egzemplarzach i wysłać do x osób? Jeśli się nie wysłało to nieszczęście murowane. Ostatni taki list moja Mama dostała w 90 - latach. Teraz na gg jest jakieś szaleństwo i zasypują mnie takimi pseudo- łańcuszkami. Blokada murowana;)

Jednak ta zabawa spodobała mi się

zapraszam chętnych a to zasady:


1.Musisz posiadać własnego bloga

2.Pierwsze trzy osoby,które umieszczą pod tym wpisem komentarz,otrzymają ode mniemały,ręcznie robiony upominek,który zostanie wysłany w ciągu 365 dni

3.Ty organizujesz podobną zabawę u siebie i dajesz szansę kolejnym trzem osobom na otrzymanie prezentu, tym razem od Ciebie

4.Każdy blogowicz może uczestniczyć w zabawie tylko trzy razy.



W domu szaleństwo ze szczeniakiem. Już mi brakuje sił;) Foty będą może jutro ...

Piuma (19:10)



26 lutego 2009
Sweterek został zszyty i czeka na fotografowanie. Tylko aktualnie nie jest w humorze, sweterek a nie fotograf.

Wśród zdjęć na komputerze znalazłam 2 foty kompletu robionego na urodziny dla siostrzeńca mojego M.





Zmykam do robótek a wam zostawiam roześmianą begonię na ponure pluchy zimowe.


Piuma (10:28)
chmurka:(

20 lutego 2009
Zapomniałam dopisać o zabawie na blogu u duszka. Zaglądnijcie http://edytamz.blog.onet.pl/

Piuma (17:32)
chmurka:(
Dzisiaj zabrałam się za zszywanie sweterka dla mojej pociechy. Wszystko byłoby pięknie, bo i wena jest i w miarę cicho (nie biorąc pod uwagę dwóch rozkrzyczanych 9 latków za ścianą). Więc igła w rękę i szyłam. Po wszyciu jednego rękawa coś mnie tknęło i zawołałam przyszłego właściciela. Przymierzył... Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że rękaw jest za długi. Ech pomyślałam, tyle rzędów namachałam na darmo. Całe 17cm!!
Nie było wyjścia, sprułam to co zrobiłam, przyszyłam jeszcze raz i znowu przymiarka. Jest oki. Tylko wena na resztę zszywania przeszła, jakby spadła ze śniegiem i leży 4 piętra niżej.

Poczta Polska postanowiła dostarczyć mi po tygodniu oczekiwania przesyłkę. W środku zakupione przeze mnie na allegro książka L.J.Kerna "Imiona nadwiślańskie''. Długo poszukiwana. Ważna dla mnie, bo jest tam wierszyk o Joannie, który wycięty z jakiejś gazety został wklejony przez moją mamę na pierwszej stronie dziennika, jaki prowadziła po moim urodzeniu.
Pozwolę sobie przytoczyć rzeczony wierszyk...

"Joanna"

Odpowiednikiem Macieja powinna być Maciejka,
lecz nie wpadł na to żaden dobrodziej ani dobrodziejka
Nie ma takiego imienia w kolekcjach kalendarzy,
chociaż niejednej kobiecie byłoby w nim do twarzy.
Dlatego siostra Maciusia,
będąc śliczną panną,
została mianowana po urodzeniu - Joanną.

Gdyby rangi imion zwierzchność dziś nadawała,
Joanna z pewnością dostałaby rangę generała.
Kto obserwował Joanny (i to w rozmaitych stadiach),
wie, że duma z nich bije
i woli mają nadmiar.
Mężczyznę zdominują i dadzą mu niezłą nauczkę,
ja wiem o tym, bo jestem tak załatwiony.
Przez wnuczkę.

Pozdrawiam wszystkie Joanny i nie-Joanny.





Piuma (17:15)
chmurka:(

18 lutego 2009
Za oknem od kilku dni pada śnieg. Momentami sypie bardzo, a momentami tylko delikatnie prószy. Dzisiaj rano spoza chmur śniegowych, z pewną nieśmiałością, wyjrzało słoneczko.
Dzieci mają radochę, bo u nas okres ferii (niestety moje dziecko choruje). Z naburmuszoną miną siedzi w domu i marzy o wytarzaniu się w śniegu.
Ja wychodzę na zewnątrz tylko w uzasadnionych przypadkach. Jestem chodzącym dowodem na to, że nie wystarczy zajść w ciążę, żeby mieć dziecko. Z każdej strony czyhają zasadzki, ale nie rozczulam się tylko do przodu. Każdy dzień, tydzień zwiększa szanse na zdrowego dzidziusia.

Na polu robótkowym:
! skończony sweterek warkoczowy dla synka. Czekam na natchnienie żeby go zszyć;
!! czerwona tunika w trakcie robienia rękawów;
!!! prezent na wymianę wiosenno - wielkanocną prawie skończony.
O reszcie robótek nie wspomnę, a plany mam wielkie.
Podobają mi się "łapy" robione namiętnie przez Dagi (http://dagi35.blox.pl/html) tylko czy ja znajdę cierpliwość??
Marzy mi się kosmetyczka dla chrześnicy męża pięknie wykończona szydełkiem z kwiatami, tak jak dziewczynki lubią najbardziej.
Może wreszcie jakiś sweterek dla maleństwa w brzuszku?
No i te GIGABAJTY!!! zapisanych schematów, wzorków.

A za oknem znowu zamieć śnieżna, piękna i tajemnicza...


Piuma (14:27)
słoneczko ;)

11 lutego 2009
Pamiętacie wymiany szkolne? Wymieniało się to na co była aktualnie moda, czyli widokówki, znaczki, karteczki z notesików, kartki do segregatora.
Okazuje się, że sentyment drzemie w nas głęboko i co chwilę na różnych forach organizowane są wymiany. Nawet najdrobniejszy przedmiot, od kogoś z drugiego końca Polski, cieszy i bawi. Otwierając paczkę pewnie czujemy się małe dziewczynki z kucykami, warkoczami, z wypiekami na twarzy. Zaglądamy do środka co też tam jest!!
Chciałam poczuć te emocje i na http://maranta.livenet.pl/forum/ organizujemy wymianę wiosenno - wielkanocną. Ciekawa jestem co z tego wyniknie. Liczę na dobrą zabawę i wypieki na twarzy. A może potem będziemy częściej się wymienić "uśmiechami"??


Piuma (08:40)



2008

25 grudnia 2008


Tradycyjnie, jak co roku,sypią się życzenia wokół,
większość życzy świąt wspaniałych,
podarunków dużych, małych.
A ja życzę moi mili,byście święta te spędzili,
tak jak każdy sobie marzy,
pisząc wiersz pięknych wydarzeń.
Może cicho bez hałasu,
nie zważając na bieg czasu,
może w gronie swoich bliskich,
jedząc karpia z jednej miski,
może siedząc przy kominie,
tulić sercem swą rodzinę,
może lepiąc gdzieś bałwana,
jeśli śniegu wór napada.
Sypiąc bliskim pyłek życzeń,tego właśnie dziś Wam życzę...
Piuma (19:03)

05 listopada 2008
Zaproszona do zabawy książkowej przez Iwonę z sąsiedniego bloga, odpowiadam:

1.O jakiej porze czytasz najchętniej?
zazwyczaj kiedy jest cicho, czyli nocami

2.Gdzie czytasz?
w poczekalni lekarza (żeby nie słuchać pacjentów)

w środkach komunikacji niestety nie potrafię


3.Jeśli czytasz (na leżąco) w łóżku, to czytasz najchętniej na plecach czy na brzuchu ?
na prawym boku, na lewym boku, na wznak i tak wkoło Macieju


4.Jaki rodzaj książek czytasz najchętniej?
Biografie, sagi, romansidła, kryminały, literatura młodzieżowa


5.Jaką książkę ostatnio kupiłaś?
Korzystam ze zbiorów bibliotecznych, ale ostatnio "Święta Rodzina wzorem dla rodzin"


6. Co czytałaś ostatnio?
"Saga o ludziach lodu" M. Sandemo


7. Co czytasz aktualnie?
j.w. oraz "Nowe przygody Mikołajka" Sempe i Gościnnego


8.Używasz zakładek czy zaginasz ośle rogi?
Zakładki pochodzą ze zbioru widokówek, na niektórych mam napisane kiedy i co czytałam

9.Co sądzisz o książkach do słuchania?
Jestem wzrokowcem i jak mi ktoś czyta to nie rozumiem treści

Chociaż jak mi czyta M. Zawadzka "Wyznania chińskiej kurtyzany" to łapię treść, więc może to kwestia lektora


10. Co sądzisz o ebookach?
Konieczność, książka musi szeleścić, pachnieć i muszę ją czuć pod palcami

Do zabawy zapraszam - Jolę z http://jolad6.blox.pl/html

Piuma (17:51)

28 października 2008
Bo za oknem szaro i smutno, słońce schowało się za chmurami,a w tv zapowiadają pady deszczu ze śniegiem. Na przekór trochę słońca dla moich szanownych czytelniczek



Dzisiaj ze serii chwalę się dwa zapomniane i nie sfotografowane wyroby, spódniczka VS i moje pierwsze ubranie szydełkowe - poncho. Oj, jaka ja byłam dumna z tego wyrobu, jak paw.






Zadebiutowałam w Dzianej Mafii, tylko teraz mam zamieszanie z nickami, bo tam zalogowałam się jako Piuma. Ech!
Pozdrawiam słonecznie wszystkie czytelniczki i oglądaczki moich wypocin. Chyba przez tą szarugę wena mnie opuściła......

Piuma (11:58)
2 słoneczka :))

23 października 2008
Jeszcze tydzień temu zajadałam się malinkami prosto z krzaczka, mniam.
W prezentowaniu robótek mam spore zaległości, obiecuję nie przeoczyć żadnego wyrobu i wszystkie sukcesywnie pokażę. Kupiłam guziki do sweterka kołowego i teraz czekam tylko na pogodne dni, żeby M. cyknął mi fotkę w ładnym świetle. A propos, gdyby ktoś z czytających znał namiar na tanie manekiny w rozmiarach 42 i wyżej to niech da znać, będę wdzięczna.

Dzisiaj zaprezentuję bluzeczko - tunikę, którą wg mojego M. zrobiłam bardzo szybko. Wykorzystałam około 300g włoczki ETIUDA i druty 4,0. Tunika ma piękny malinowy kolorek.



W kąt poszła cała "Saga o ludziach lodu" i zaczytuję się w nowym miesięczniku "BLUSZCZ" http://www.bluszcz.com.pl/ . Wreszcie na naszym polskim rynku gazetowym pojawiło się inteligentne pismo, które odbiega od tych wszystkich (przepraszam za wyrażenie) szmatławców. Przecież nie każdego człowieka interesuje czy Doda dostała okresu, czy Wiśniewski kocha swoje dzieci, czy Jola R. złamała tipsy....

Twórcom pisma pozostaje pogratulować i życzyć wielu wydań.

U mnie za oknem rozdeszczyło się na dobre, a miałam iść na długi spacer do pobliskiego lasu ;)
Piuma (12:07)


02 września 2008
Jeszcze słońce wysoko, jeszcze niebo błękitne a już jarzębina na drzewie kusi czerwienią, wrzos kwitnie cicho w lesie. Jesień idzie...

Uprzejmie informuję, że narzutka dla Mamy wręczona (pierwszy raz w życiu dostała ode mnie prezent imieninowy z wyprzedzeniem). Niestety zdjęć z zawartością jeszcze nie posiadam, bo (tutaj następuje długa lista wymówek mojej Rodzicielki). Jednak fota będzie tylko później. Teraz narzutka na płasko:

Rys.1 Narzutka wykonana z 300g SONATY, szyd. 3,5


Zbliżającą się jesień zapowiadają suszki na moim przedpokoju:


Rys.2 Jesień wchodzi do mieszkania


A ja walczę dzielnie z drutami...i nadal poszukuję guzików do mojego kołowego. Zamarzyły mi się guziki z kości.....
Piuma (17:24)

29 sierpnia 2008
Już dość tego odwlekania z przyznaniem się, że sweterek kołowy został ukończony. W niedzielę rano nastąpiło to jakże radosne wydarzenie. Nie pokazuję go, bo..... pojawił się problem z doborem guzików (sztuk 2!). Owszem guziki są, ale ciemno brązowe, wrrrrrr. Wymarzyłam sobie piękne, ozdobne guziki, duże i co i guzik z pętelką. Jednak nie poddam się tak łatwo i "kiedyś cię znajdę".

Kolejny mój wyrób dla Rodzicielki na imieniny ( w październiku) powstał w zaledwie 3 dni i teraz grzecznie suszy się w łazience na drążku od miotły.
Zdjęcia będą już za dwa, albo trzy dni, bo dam ten prezent już teraz. Niech się Mamusia cieszy. A do października może jeszcze coś "wywłóczkuję"

Teraz złapałam za druty i włóczkę ETIUDA i coś tam dłubię.

Za pasem rok szkolny, a mój uczeń ma tylko piórnik, pióro, plecak i książki "Moja Szkoła" i siedzi na wakacjach u Babci. Jednak nie żyjemy w czasach PRL-u i spokojne zakupy zrobimy po rozpoczęciu roku szkolnego. Lista już leży gotowa na parapecie pod doniczką, żeby wiatr jej nie porwał.

To by było na tyle mojego klikania - pisania.
Piuma (11:02)
2 słoneczka :))

22 sierpnia 2008
Najpierw sprostowanie do poprzedniego postu. Nadaremnie szukać na mapach góry Pałecznica, bo taka nie istnieje. Nazwa ta została stworzona przez mojego M. Oczywiście chodzi o górę Palenicę.;)



Ten uroczy fiołek to prezent imieninowy od mojego M. Za wszystkie internetowe życzenia ogromnie dziękuję.
Na polu robótkowym: mój największy projekt sweterek kołowy. Obecnie obwód koła to ponad 3 metry. Nie poddaję się!!
Piuma (09:25)
słoneczko ;)

18 sierpnia 2008
Góry to jedna z moich fascynacji. Pierwszy wyjazd do Zakopanego zapamiętam do końca życia. Pociąg z Krakowa wlókł się chyba z 4 godziny (jak nie więcej), ale widoki były cudowne i wcale nie nużyła mnie ta podróż.

W tym roku postanowiłam, że zarażę miłością do gór mojego 9 - letniego Synka. Zaraz po przybyciu do pięknej miejscowości Krościenko mój pierworodny pytał "Kiedy idziemy w góry". Nie chcieliśmy tracić nawet jednego dnia i poczłapaliśmy na Sokolicę. To była męcząca wyprawa. Kości zastane a forma fizyczna, a raczej jej brak, wcale nie pomagała. Szczyt zdobyty i zatkało nam dech w piersiach. W dole piękny Dunajec a przed nami ...... bezmiar górskich krajobrazów. Kto tam był wie o czym teraz myślę.


Fot.1 Widok z Sokolicy

Kolejny dzień to króciuteńka wycieczka na TRZY KORONY przez GÓRĘ ZAMKOWĄ i zejście w KĄTACH. To co przeżyłam wchodząc po metalowych schodkach na trzy Korony nawet nie da się opisać. Martwiłam się o małego, bo myślałam, że Jego lęk wysokości jest tak ogromny, że nie da rady i zechce zawrócić. No cóż kolejny raz przekonałam się, że lęk wysokości to sprawa psychiki i jest do pokonania. Kiedy nasza trójka stanęła na szczycie wiało niemiłosiernie, ale widok był przepiękny.... daleko w tle widać było TATRY.


Fot.2 Na Trzech Koronach


Fot.3 Widok z Trzech Koron

Pogoda była po naszej stronie.
Z Kątów zaliczyliśmy spływ Dunajcem, tratwą 533!! z przemiłym flisakiem, który pozwolił małemu poprowadzić łódkę i raczył nas przepięknymi historyjkami. W końcu to około 3 godziny siedzenia na desce i musi czymś zaciekawić turystów.


Fot.4 "Materiał na flisaka

Wieczorem byliśmy tak zmęczeni, że nawet nie chciało nam się wykąpać ;)
W czasie tej wycieczki zwiedziliśmy też zamki w Czorsztynie i Niedzicy , oczywiście obowiązkowo zaporę w Niedzicy. Takiej gratki nie mogłam sobie odmówić..
Kolejny dzień to wyprawa do Wąwozu Homole, na Wysoką i spacerek na Pałecznicę a stamtąd kolejką linową w dół. Chciałam nadmienić, że ta trasa z Wąwozu przez Wysoką na Pałecznicę to 12 km marszu!!Daliśmy radę..


Fot.5 Na Wysokiej

Ostatniego dnia wybraliśmy się w górę Dunajca na Słowację do Czerwonego Klasztoru (około 12km w jedną stronę). Szliśmy drogą wykonaną przez Polaków, która teraz prawie w całości jest po stronie słowackiej. Po drodze spotkaliśmy "naszą tratwę", flisak nas oczywiście poznał i zapytał małego czy nie zechciałby jeszcze raz poprowadzić.
W Czerwonym Klasztorze skosztowaliśmy sławnego piwa Złoty Bażant. Humory nam się powoli psuły, bo wyjazd do domu zbliżał się wielkimi krokami. Pewnie byłoby nam ciężej wracać gdyby nie deszcz, który lał przez całą sobotę. Przynajmniej pogoda się zepsuła, żeby nam tak bardzo nie było żal.
Miłość do górskich szlaków zaszczepiona w serduszku Małego...




Piuma (11:47)
słoneczko ;)

10 sierpnia 2008
Wyjazd wakacyjny udał się w całości. Pogoda była wymarzona do pieszych wycieczek po górskich szlakach. Czas mijał szybko i jak zwykle żal było wracać.
Cała nasza trójka zauroczona górami, a nasza Mróweczka to chyba najbardziej, bo pierwszy raz zaliczał kolejne szlaki. Dziennie robiliśmy po około 25km, więc to chyba całkiem niezły wynik jak na 9 - latka.
Relacja z wyprawy w Pieniny nastąpi wkrótce...
Piuma (17:36)


25 lipca 2008
Deszczowa pogoda sprzyja snuciu wspomnień.

Ze słońcem w sercu wspominam bibliotekarkę z podstawówki (p. Wieloch Eugenia). To Ona rozkochała mnie w książkach. Po lekcjach biegłam do niej, do książek. Parzyłyśmy herbatkę, wcinały krakersy i porządkowały księgozbiór. Pamiętam tamten zapach książek, herbaty i krakersów.
Skończyłam podstawówkę, a moja bibliotekarka poszła na emeryturę. Kontakt się urwał. Nie tak dawno dowiedziałam się, że pani Wieloch zmarła.
Właśnie wyobraziłam sobie, jak siedzi w niebie z Bogiem i wcina krakersy pochylona nad książkami.

Zostawiła w moim życiu miłość do książek i smak krakersów. Na cale życie....
Dziękuję, bo wierzę w dobre anioły.....







Piuma (18:08)
2 słoneczka :))

24 lipca 2008
Pojechałam na wieś do Rodziców. Myślałam podłubię sobie w cieniu drzewek, wśród zieleni. Och, złudna nadziejo!!! Pada i jest zimno, posiedziałam 2 dni i wróciłam do domku. Miałam sie dotlenić, a nie siedzieć w murach. Lubię deszczyk, ale nie wtedy jak w planach mam "włóczkowanie" (nowe słowo mojej pociechy) na świeżym powietrzu.
Z tęsknotą wspominam drewniany dom, mój pierwszy w którym mieszkaliśmy. Latem było chłodno, a w zimie cienie płomieni goniły się po całym pokoju. I ten zapach, bezcenne.
Dzisiaj domek należy już do kogoś innego, a ja nadal tęsknym okiem patrzę w tamtą stronę.

Trochę zagrzebałam się w przetwórstwie .... ogórki i groszek....

Na polu robótkowym przybyły rękawy do sweterka kołowego, więc wraca nadzieja na doprowadzenie projektu do finału....

Witam milutko i zapraszam na kawkę Agatę Delicium i Jolę.
Persjanko
z sonaty liliowej jeszcze nie wiem co powstanie, może jakiś bezrękawnik?

Przepraszam za chaos, ale po powrocie nie wiem co mam pierwsze robić. Chyba zrobię kawę ;)

Piuma (14:23)
słoneczko ;)

21 lipca 2008
Wreszcie przekonałam się do KALINKI. A może to włóczka postanowiła za mną współpracować?? Tak czy siak, nie czepia się szydełka i jest całkiem posłuszna. A już miałam zamiar wyrzucić pozostałe motki. Poza tym wyroby są mięciutkie i dają uczucie delikatnego chłodu.
Mężowi tak spodobała się chusta, że nie miał nic przeciwko cykaniu zdjęć.



Na chustę zużyłam 10 dkg KALINKI i odrobinę brązowej włóczki, która polegiwała w koszyczku od niepamiętnych czasów. Machałam szydełkiem 2,5.

Teraz mam zaczęte TYLKO dwie robótki, w tym ten nieszczęsny sweter kołowy. Ale to nic dam radę.... kiedyś go skończę. Dzisiaj korzystając z wyjazdu mojego męża do sąsiedniego miasta, wsiadłam do samochodu z zamiarem towarzyszenia w podróży. I pędem do pasmanterii u p. Basi, zobaczyć co ma ciekawego. O naiwności!!! jeśli łudziłam się nadzieją, że nic nie kupię. Była promocja i kolor, który dzisiaj mi się bardzo spodobał. To pewnie przez tą deszczową pogodę. Mąż tylko pokiwał głową i powiedział," no przecież masz tylko 2 zaczęte robótki to musi być straszne dla Ciebie".


To teraz korzystając z okazji, że "młody" wyjechał, a małżonek pomaszerował do pracy - zasiadam wygodnie i z uporem szydełkuję ten sweterek kołowy.

A propos to takie uzależnienie chyba powinno się leczyć??? hahahah

Persjanko miło mi , że czytujesz te moje wypociny. Pozdrawiam

Piuma (14:02)
4 słoneczka :))

17 lipca 2008
Pewnie jestem dziwna, ale lubię kiedy pada deszcz.
W dzieciństwie wkładałam kurtkę i kalosze i ukradkiem uciekałam dziadziusiowi na deszcz. Kropelki tak fajnie padały prosto na twarz. Teraz jestem dorosła, o czym świadczy tylko mój dowód, lubię wychodzić z domu w czasie deszczu bez parasola. Mężowi tłumacze, że zapomniałam. Czasem siadam przed oknem i gapię się jak kropelki deszczu gonią się po szybie. Widzę jak rodzą się, żeby "pożyć" przez długość szyby. Otulona w koc czytam książkę, albo coś dłubie i nie potrzebna mi żadna muzyka, wystarczy stukanie kropel w parapet, jakby każda kropla "mówiła" JESTEM.

Jest noc i pada deszcz........
Piuma (23:12)
słoneczko ;)

15 lipca 2008
Jestem dumna z własnego warzywnika.
Zasiane wiosną warzywa i kwiaty powoli rosły, wymagały pielenia, ale za to teraz możemy wcinać własne marchewki, cukinie, ogórki, sałatę, groszek, itd. i podziwiać piękno warzyw i kwiatów. Część ze zbioru zostanie zamknięta w słoiczkach bez żadnych skrupułów, suchotniki kwiatem w dół zawisną na przedpokoju w celu zasuszenia ;)

Parę dni temu miałam chwilkę na bieganie z aparatem i teraz zapraszam was do mojego warzywnika.


Pięknie kwitnące nagietki zapraszają pszczoły i inne owady



Tuż obok marchewki, pietruszka....



a dalej buraczki ćwikłowe czekają na swoje miejsce w słoiczkach,



pięknie kwitną cukinie i patisony. Ostatnio zajadamy się młodymi cukiniami smażonymi na oliwie. Biedactwa (6 krzaczków) nie nadążają z produkowaniem owoców.



Pierwsze zerwane ogórki w towarzystwie koperku, czosnku i chrzanu spoglądają na nas z litrowych słoików, a kolejne rosną na krzaczkach



groszek dumnie pnie się po podpórkach,



a słonecznik wystawia głowę w stronę najbardziej mu odpowiadającą. Tych słoneczników jest kilkanaście, pięknie rosną wokół całego warzywnika i wszystkie odwracają pąki jak na komendę w stronę słońca.



W moim ogródku rosną jeszcze pory, fasola, cebula dymka, suchotniki, kapusta czerwona i biała, bób, maleńkie brokuły. Od wiosny nad całością czuwa strach, a raczej dobry duch tego warzywnika. Bliskie sąsiedztwo lasu mogłoby nas pozbawić niektórych roślinek. Strach jest w całości autorstwa mojego taty, no cóż ja takich zdolności nie posiadam ;)



Prawda, że uroczy???

A poniżej widać truskawki tuż po ścięciu, przed grabieniem liści



Za oknem zimno i pogoda jakaś taka jesienna, a ja siedzę z kieliszeczkiem "krówki" i oglądam zdjęcia mojego ogródka...








Piuma (21:42)
chmurka:(

10 lipca 2008
Powoli kończy się sezon truskawkowy i odzyskuję inne barwy wokół siebie. Jeszcze zajadamy się późnymi truskawkami w śmietanie. Na stół powolutku wchodzą marchewki i groszek z własnego ogródka. Czekam na ogórki, cukinię i inne zielone smakołyki lata.

Marzę o wypadzie w góry, chociaż na 3 dni. Może także pojedziemy odsapnąć na Zamojszczyznę?? Książka, robótka, wygodny fotel i cień drzewa.
Z wypadzików wakacyjnych to mamy na koncie:
popołudnie na kocyku w lesie,
wyjazd do Łodzi ze zwiedzaniem Jasnej Góry,
całodniowy pobyt w Rabsztynie na VI Turnieju Rycerskim (było cudownie!!).
Na froncie robótkowym pracuję nad chustą do stroju kąpielowego. Ciągle nie mogę doprowadzić do finału sweterka kołowego, a w planach mnóstwo fajnych ciuszków.

Za oknem pięknie zakwitły pelargonie, pachnie maciejka... W pokoju z trudem upchnęłam nowo zakupione fitonie, były tak śliczne, że nie mogłam się im oprzeć...

Od kilku dni jest zimniej i pada deszcz, chociaż dzisiaj od rana mamy przewagę słońca wśród chmurek. Może wyjedziemy na wieś,żeby pogrzebać w ziemi, oberwać trochę truskawek i wystawić twarz do słoneczka.


Piuma (13:11)


20 czerwca 2008
Na początek donoszę, że czarna pelerynka z Kalinki została ukończona i wygląda całkiem całkiem





Wokół pachnie wakacjami i truskawkami... smaczne zapachy...

Na polu robótkowym sweterek z koła i mnóstwo planów. Dostalam paczkę z http://www.zamotane.pl i jestem bardzo zadowolona z obsługi i z pięknego niebieskiego koloru MAXI. W paczce znalazłam próbki różnych włóczek.....chciałabym je wszystkie mieć, ale to pewnie każda robótkująca zna doskonale. Ból niemocy posiadania tira włóczek. Tylko powdychać można.

Humor uległ poprawie, to pewnie sprawa słoneczka i pięknych pelargoni w skrzynce za oknem.
Piuma (10:31)
słoneczko ;)

12 czerwca 2008
To wydarzenie ciągle wraca i czasem myślę, że nasila się wraz z upływającym czasem. Taka zadra w sercu mieszka na dnie i wyłazi w najmniej oczekiwanym momencie, psuje humor i odbiera ochotę do działania. I wylazła właśnie wczoraj wieczorem. Powróciło to mozolne pytanie: Dlaczego? Co się stało? Zastanawianie się nad odpowiedzią nie prowadzi do żadnych konkretnych wniosków. Jedyne wytłumaczenie to: Tak zdecydował Bóg. A co jeśli Bóg odwrócił na chwilkę głowę i zapomniał....?

Dla zajęcia myśli czymś innym szydełkuje poncho..... czarne...



Piuma (20:19)
chmurka:(

09 czerwca 2008


Sezon rowerowy rozpoczęty.... nawet udało mi się namówić moją latorośl na krótkie 1,5 godzinne wypady. Zadowolenia 100%
Dzisiaj M wymienił mi klocki hamulcowe i zainstalował prędkościomierz...;)

W międzyczasie skończyłam topik ''metalizowany'' , który już powędrował do klientki i mam nadzieję doczekać się zdjęć na klientce. Teraz tylko na płasko fota





Obecnie pracuję nad czymś białym, bo czarnego koloru mam chwilowo dość

Pogoda za oknem bardzo cieszy jeśli chodzi o rowerek....

Piuma (16:41)



19 lutego 2008
Oj dawno nic nie pisałam! Mój czas netowy pochłania
FORUM U MARANTY - kopalnia wiedzy o szydełkowaniu i drutowaniu, mnóstwo życzliwych osób, przyjacielska atmosfera;
i od niedawna FORUM OGRODNICZE - wg mnie najlepszy portal o zieleni, która nas otacza, zachwyca, inspiruje. Zachwycona kwiatami forumowiczów postanowiłam założyć własny wątek o moich zielonych mieszkańcach.

W świecie robótek:
- chowam nitki w białej bluzeczce (opornie!!);
- sweterek kopertowy (jeszcze rękaw i wykończenie);
- szukam inspiracji .................


Za oknem zimowo się zrobiło, co mnie cieszy bo jakoś tak smutno było bez śniegu tej zimy.
Piuma (09:24)

2007

14 sierpnia 2007
Remont trwa nadal, jednak jest już bliżej końca niż dalej. Dzisiaj nie o tym chciałam pisać, ani nie o robótkach tylko o przetworach. Zrobiłam już ogórki konserwowe, dżemy z truskawek, śliwek i aronii. Jeszcze robię powidła z węgierek. Wczoraj przypomniałam sobie jak tata nieraz opowiadał jakie to Jego Mama robiła wspaniałe śliwki w occie. No i klops, bo Tata przepisu nie pamięta a Babcia zmarła zanim ja się pojawiłam na świecie. Przepis na śliwki znalazłam w necie,zrobiłam w zimie się okaże czy są smaczne. Jeśli Tata się zachwyci tzn. że chociaż w 10% tak dobre jak te babcine...

Ci co mają, albo mieli babcię nigdy nie dowiedzą się co czują tacy jak ja... Nie miałam żadnej Babci, bo obie zmarły jeszcze przed ślubem Rodziców. Z całego serca zazdroszczę "posiadaczom babć". To takie smutne nie powiedzieć nigdy "Babciu!"..... łza w oku się kręci....

BABCI TAK BRAK, TAK BRAK!!!
Piuma (14:07)

07 lipca 2007
Kiedy mój mąż słyszy te słowa to już wie.... Mały remoncik hihihi...Zerwaliśmy starą boazerię na przedpokoju i zaczęliśmy robić nową instalację elektryczną, bo poprzednia delikatnie mówiąc zaczęła kopcić. Na początku roku robiliśmy na zamówienie mebelki do kuchni... ech i teraz trzeba je wystawić, pod tą instalację. Mój mąż powiedział, że za Chiny ludowe nie będzie ich wynosił 2 razy. No więc stanęły przed nami płytki na podłogę... A jak w kuchni to i na przedpokoju (żeby były takie same). Zaczęło się poszukiwanie odpowiedniego odcienia.. To dopiero męczące zajęcie... Wczoraj wyczerpani upatrzyliśmy takie w Castoramie...ruszyliśmy do punktu informacyjnego..pan wklepał w kompa nazwę płytek i z uśmiechem zakomunikował nam, że brakło.... BUUUUUUUUUUUUU!!!! Owszem będą, ale może za dwa, albo trzy tygodnie...
Sprawa płytek utkwiła w miejscu, bo inny odcień nam się nie podoba..

Dzisiaj popatrzyłam na stół w pokoju... Mąż od dawna zapowiadał, że w pokoju zrobi sufit podwieszany, którego zadaniem będzie zasłonięcie "szpecącej" rurki od c.o., która triumfuje w naszym pokoju na ścianie 5,40m!! Oj, popatrzyłam na stół i zamarzyła mi się lampa nad stołem, taka opuszczana, praktyczna... Niestety doprowadzenie kabla, co by ona świeciła graniczy prawie z ponad ludzkim wysiłkiem. WIELKA PłYTA!!! I wszystko jasne. A mój facet nie ma ochoty na rycie sufitu... och, więc sufit podwieszany zrobimy troszkę większy... Narysowałam plan, wg częściowego pomysłu męża. Już wyjaśniam... Żeby nie było tak "prostacko" to sufit będzie miał kształt łuku...
Czy wspomniałam o nowej szafie na przedpokój i konieczności robienia sufitu podwieszanego, bo teraz mamy kable od nowej instalacji na wierzchu??

No i tak kończy się zdanie "kochanie zróbmy mały remoncik"

Trzymajcie kciuki...
Piuma (19:33)
słoneczko ;)

01 lipca 2007
Sprzątanie w szafie zaowocowało odnalezieniem poszewki na poduszkę. Dziergałam ją wytrwale gdzieś na początku swojej przygody z szydełkiem. Dzisiaj wydaje mi się prostą robótką na kilka dni a wtedy?? Jak sobie przypominam to ciarki mi latają po plecach. Ile ja się nazłościłam... ech... Nawet nie pamiętam z jakich nici ją robiłam, ale ciągle mi ich brakowało i w drodze z uczeni do domu wstępowałam do sklepu na ul. Długiej w Krakowie (sprawdziłam i teraz już nie ma tego sklepu) i zaopatrywałam się w jeden moteczek.
Dodam, że poszewka nigdy nie była w użyciu i teraz postanowiłam, że zagości na naszej kanapie. W związku z tym, że do maszyny mam jakiś niewyjaśniony wstręt, poprosiłam męża... Oj ładnie poprosiłam i machnął poszewkę na podusię w kolorze zielonym. Teraz mamy piękną podusię szydełkową z sentymentem..



Piuma (10:45)




27 czerwca 2007
Jak już raz wpadniesz w sidła internetu to nijak się uwolnić, od jednego linku do następnego i tak dalej..... Wniosek: zamiast szydełkować siedzę i oglądam kolejne schematy, wzorki i piękne zdjęcia... Ech, czasem przeczytam "co w polityce" na wp. A robótka czeka i stygnie.... No nic zamykam oczy raz, dwa, trzy i wyłączam net............
Piuma (19:31)
chmurka:(

11 czerwca 2007
Sezon truskawkowy rozpoczęty.I nieważne, że 2 tygodnie wcześniej niż rok temu. Truskawka teraz króluje w kuchni, gromadzimy witaminkę C na zimowe dni. Smacznego zjadacze truskawek!!
Piuma (16:25)



10 maja 2007
A jednak deszczowa pogoda nie stanęła na przeszkodzie i w niedzielne popołudnie ruszyliśmy całą trójką w stronę Czernej.

Czerna to miejscowość położona blisko Krzeszowic. Jako Czyrmna była wzmiankowana w 1402 r., należała do Jana (krakowskiego kasztelana), a później do Jego spadkobierców. W 1629 r. Agnieszka z Tęczyńskich Firlejowa ufundowała klasztor karmelitów bosych, który funcjonuje do dzisiaj.
Owy klasztor stał się celem naszej wyprawy.
Kolejne etapy wyprawy to:
1. Most pustelniczy;
2. Klasztor Karmelitów Bosych;
3. Źródło św. Eliasza.

MOST to niesamowicie ogromna budowla, po której dzisiaj zostały tylko ruiny ale i tak zachwyca. Jak wyczytałam w przewodniku jego budowa trwała 20 lat (1671 - 1691). Powstał w celu połączenia dwóch stromych zbocz oddzielonych głębokim jarem. Most pierwotnie liczył 120 m długości, 18 m wysokości i 9,5 szerokości. Niestety teraz ze względu na bezpieczeństwo turystów nie wolno po nim spacerować. Z mostem wiąże się legenda. Mianowicie pod mostem ukryty jest skarb, którego pilnuje sam Lucyfer. W Wielki Piątek, gdy diabeł zajęty jest kuszeniem Chrystusa, jest okazja do znalezienia skarbu. Jednak śmiałka, któremu ten podchód się nie uda, czeka śmierć.. Piękna legenda.. Inna mówi, że raz w roku pod mostem odbywa się zlot wszystkich diabłów. Wypatrywaliśmy, ale żadnego diabła nie wygapiliśmy, no chyba tylko te małe diabełki, które są zaszyte pod skórą. No bo cóż innego jak nie one, poprowadziły moich chłopaków przez rzeczkę na drugi brzeg. Efekt -- trochę przemoczone buty Bartka.



Z głośnej Eliaszówki udaliśmy się w górę, gdzie położony jest klasztor. Przywitala nas cisza. Pszliśmy się pokłonić Matce Bożej Szkaplerznej. Obraz namalowano w XVII w. na miedzianej blasze i jest wzorowany na bizantyjskiej Madonnie Salus Populi Romani. Później powędrowaliśmy cichymi dróżkami drogi krzyżowej (zbulwersowani skradzinymi? literami, które kiedyś tworzyły podpisy pod każdą stacją). Figurki umieszczone w pobliskim lasku skłaniają do zadumy.

Piękno okolicy i położenia klasztoru uwieczniliśmy na fotce.




Na koniec tego etapu wyprawy przystanęliśmy obok żródełka św. Eliasza, w obudowie z serca i nazywane również żródełkiem miłości..


Jak już byliśmy blisko Krzeszowic to niedaleko do ruin zamku w Tenczynku, gdzie się udaliśmy. To już był ponad planowy etap wycieczki. Skoro pogoda z desczowej zamieniła się w chmurną, dlaczego nie wspiąć się do ruin. Bez jakiejkolwiek wiedzy na temat tego zamku, dopiero w domu szperając po necie zdaliśmy sobie sprawę z tego co zobaczyliśmy i jakie to okazało się cenne...

Od początku....//// Oznakowanie prowadzące do ruin zakrawa o pomstę do niebios.. właściwie to brak oznakowania!!!!! Koniec języka za przewodnika i własnego wyczucia ...... jesteśmy na parkingu przed nami droga przez lasek. Miejscami stromo w górę... zastanawialiśmy się jak przed wiekami zdobywano taki zamek i ile to kosztowało trudu. My z żadnym bagażem ( aparat i moja torebka) i zadyszaliśmy się, że hej.
Obok bramy wejściowej szpecąca tablica informacyjna na murze, ech ..... niebezpieczeństwo spadania elementów. Idziemy dalej. Mijamy bramę i wchodzimy niby na teren zamku, ale to jakaś nowość jest i zastanawiamy się co to krużganki, wjazd taki?? Dopiero w domu czytamy, że to unikalny system wjazdowy. Na wjazd składała się brama i barbakan a za nim zasklepiona sień przejazdowa długa na 60 m i szeroka na 6 m. Sien prowadziła na teran przedzamcza a następnie do zamku właściwego. Mijamy basztę wjazdową "Nawojowa" to najwyższa, obecnie przykryta dachem wieża zamkowa , która stanowi najbardziej rozpoznawalny element budowli. A dalej no cóż........ chyba dawno nikt nie pomyślał, że ten zamek ma niepowtarzalną wartość dla historii i naszego narodu. Min.?? Giertych chce uczyć nasze dzieci patriotyzmu w szkole. A może patriotyzmu nie trzeba uczyć a jedynie pielęgnować?
Miało być o zamku ......... Weszliśmy do środka pozostałych pomieszczeń i wspięliśmy się do otworu, przed nami wiodok tak piękny, że aż zapiera dech w piersiach. Niestety spadający sufit wygonił nas stamtąd...





Z zaczerpniętych źródeł dzisiaj już wiemy, że budowa zamku rozpoczęła się w połowie XIV w. (około 1319 r.) z inicjatywy kasztelana krakowskiego Jędrzeja Nawoja z Morawicy.
Na zamku miały miejsce następujące wydarzenia:

W 1410 po bitwie pod Grunwaldem na zamku tym więziono znaczniejszych jeńców krzyżackich.

W XV w. na tym zamku prowadzono poufne rozmowy, które doprowadziły do zawarcia małżeństwa królowej Jadwigi i Władysława Jagiełły.

W XVI w. na zamku wielokrotnie gościli Mikołaj Rej i Jan Kochanowski.



Obecnie zamek jest pod opieką gminy Krzeszowice.... moim zdaniem władze zapomniały o nim i popada w ruinę. Długo dyskutowaliśmy na ten temat......





Wróciliśmy do domu, ale w myśli ciągle mam tamte ruiny i to, że my Polacy nie dbamy o swoje dziedzictwo. Z całą pewnością państwo Potoccy, którzy do 1945 r. byli właścicielami zamku dzisiaj walczyliby z wypiekami o tą budowlę. Walczyliby gdyby nie stan w jakim pozostała... Ech życie.....

Już planujemy kolejną wyprawę.... :))
Piuma (11:57)
chmurka:(

06 maja 2007
Dzisiaj miała być wycieczka do Czernej, ale rozdeszczyło się ślicznie i chyba zostaniemy w domku. Czekaliśmy na ten deszczyk spragnieni jak ziemia i roślinki... Teraz po oknie leniwie spływają kropelki wody, niektóre zastygły w miejscu i daleko im do ruchu.

W takiej sytuacji czas wrócić do robótki....



Piuma (11:10)
chmurka:(

04 maja 2007
Na pierwszą majówkę wybraliśmy się do Smolenia a potem przez Pilicę do Ogrodzieńca. Zauroczona jestem ciszą i spokojem jaki panuje w ruinach zamku w Smoleniu a daleko mi do gwaru panującego w Ogrodzieńcu. I to jest podstawowy powód, że napiszę o Smoleniu....

Trochę z historii...


Pierwotna nazwa Smolenia to Pilcza. Pierwszy zamek powstał tam w drugiej połowie XIII wieku, była to drewniana twierdza, która spłonęła podczas walk jakie toczył król czeski Wacław II z Władysławem Łokietkiem o tron polski.
Budowę gotyckiej twierdzy przypisuje się inicjatywie Ottonona z Pilczy h. Topór lub Jana z Pilicy (Pilczy), kasztelana radomskiego, pierwszego źródłowo poświadczonego właściciela tutejszych włości.
Warownia od początku stanowiła siedzibę rodu Toporczyków, którzy w XV stuleciu zmienili nazwisko na Pileccy. Z początkiem XV wieku dobra pileckie przeszły w posiadanie Leliwitów, synów Elżbiety Pileckiej oraz jej małżonka Wincentego z Granowa. Mało kto wie, że po śmierci Wincentego Elżbieta wyszła za mąż za Władysława Jagiełłę (1417 r.).
Pierwszym właściecielem z nowej linii był Jan z Pilicy, który odsprzedał dobra Sewerynowi Bonarowi. Za czasów tego bankiera twierdzę przebudowano w stylu renesansowym i dobudowano podzamcze. W roku 1570 budowlę kupił biskup krakowski Filip Padniewski, a następnie przekazał ją swemu bratankowi Wojciechowi Padniewskiemu, który odtąd nie rezydował już w zamku, lecz na folwarku zwanym Smoleniem, położonym poniżej zamkowego wzgórza. Tuż przed swą śmiercią w 1610 roku wzniósł on w mieście Pilicy obronną rezydencję w stylu włoskim tzw. palazzo in fortezza.Od tej chwili średniowieczna warownia pozostawała niezamieszkana, alepełniła jeszcze od czasu do czasu funkcje militarne.
W okresie potopuszwedzkiego w 1655 żołnierze Karola Gustawa po długotrwałym ostrzalezdobyli zamek, doszczętnie go ograbili, a odchodząc puścili z dymem.Przesądziło to o losie budowli, która szybko popadła w ruinę.
Podkoniec XVIII wieku zaborcze władze austriackie użyły kamienia z jejmurów do budowy komory celnej. Swój udział w barbarzyńskim dzielezniszczenia mieli również poszukiwacze skarbów; mamieni legendamiprzekopywali średniowieczne lochy w poszukiwaniu szczęścia.
W połowieXIX wieku ówczesny właściciel Smolenia Roman Kubicki podjąłpewne próby oczyszczenia zamkowego wzgórza, podczas których napołudniowym jego stoku odkopano ludzkie szczątki, a także fragmentyśredniowiecznej broni i amunicji - zapewne pozostałości po jakimśoblężeniu.
Po II wojnie światowej odgruzowano zachowane mury izabezpieczeno je w charakterze trwałej ruiny.
W latach 90-ych ubiegłegostulecia Teleexpress poinformował, że na zamku znalezionoskarb.

Trochę z a
rchitektury....

Sredniowieczny zamek Toporczyków zbudowano na jednym z najwyższych wzniesień Jury Krakowsko - Częstochowskiej (
486 m n.p.m.). Wjego zakres wchodził zajmujący szczyt skalistego wzgórza zamek wysoki,a także dwa zamki dolne (przedzamcza). Głównym elementem warowni,wzniesionej z miejscowego kamienia wapiennego, była okrągła wieża ośrednicy 7,5 metra, którą postawiono w zachodniej części zespołu, wewnątrzmuru obronnego biegnącego po krawędziach skały.
W skład wewnętrznejzabudowy wchodził również dom mieszkalny, którego dolne partiezachowały się do dziś.
Jedyne wejście do zamku górnego wiodło przezniewielki otwór bramny umieszczony w południowej kurtynie. Dostęp doniego prowadził po drewnianych schodkach, które podczas wystąpieniuzagrożenia można było naprędce zniszczyć.
Zaplecze gospodarczestanowiło pięcioboczne przedzamcze wschodnie. Otoczone było ono murem ogrubości dochodzącej do 2 metrów, zwieńczonym krenelażem, poniżejktórego biegł ganek dla straży. Dobudowane w XVI stuleciu przedzamczezachodnie było otoczone murem na rzucie wydłużonego prostokąta i miałoodrębną bramę wjazdową. W jego wnętrzu znajdowały się dodatkowepomieszczenia mieszkalne i gospodarcze, a także wykuta podobnotatarskimi rękoma głęboka studnia z kamienną cembrowiną.

PLAN ZAMKU W SMOLENIU: (NIEBIESKIM KOLOREM ZAZNACZONO MOŻLIWOŚĆ WEJŚCIA NA ZAMEK GÓRNY)
1. ZAMEK GÓRNY Z WIEŻĄ, 2. PODZAMCZE WSCHODNIE, 3. PODZAMCZE ZACHODNIE, 4. BRAMY WJAZDOWE


Co zastaliśmy....

Z całą pewnością zachowała się brama wjazdowa na zamek .....



...oraz część zamku górnego z wieżą. Na zamek górny można wejść , ale z naszej dwójki odważny okazał się Mariusz. Ja z dołu obserwowałam ten nie lada wyczyn. Zejście sprawia trudność....


Zamkowe wzgórze stanowirezerwat krajobrazowy "Smoleń", na którego obszarze porastają wiekowebuki, modrzewie i graby oraz 160 gatunków innych roślin. W lesieznajduje się też wiele ostańców skalnych, a najciekawsze z nich topołożone nieopodal Zegarowe skały, których nie odwiedziliśmy, ale następnym razem z całą pewnością udamy sie w tamtym kierunku. W okolicy jest też kilka jaskiń.





Piuma (12:10)
chmurka:(

03 maja 2007
... lśni palec, przed nami nieznane...





W wazoniku jeszcze rozkwita bukiet ślubny, wyraz miłości...


Piuma (13:32)

23 kwietnia 2007
Jeszcze tylko 5 dni i na moim palcu zabłyśnie obrączka. Deczja była niełatwa dla kogoś, kto ma za sobą rozczarowanie i ból głęboko w sercu.
W szafie wisi suknia w kolorze złota, wśród biżuterii komplecik kupiony na tę okazję i jeszcze kilka drobiazgów...
Na twarzy uśmiech..
W zasadzie to nie przewiduję większych zmian, wszak mieszkamy ze sobą już ponad rok, zNamy się, czujemy... Radość, smutek, szczęście i złe momenty to już znamy, przetrwaliśmy...
Czego nam życzyć?? Z R O Z U M I E N I A



Piuma (20:08)

08 marca 2007
Miło jest dostać kwiatka i każda okazja jest dobra. Ja tam nie jestem przeciwna temu świętu ani trochę.
Szacunek ze strony mężczyzny przez cały rok to również święto przez cał rok.
Wszystkim kobietom

Piuma (19:06)

28 lutego 2007
Jeszcze nie tak dawno mały prosił, żebym Mu poczytała książkę.
Ani się obejrzałam a teraz sam rozkłada lekturkę i czyta. Wczoraj cichutko leżałam obok Niego, zasłuchana. Czyta naprawdę pięknie...
Jak sobie przypomnę początki, wylane łzy, niemoc złożenia literek w słowo...
Czas płynie szybko...

Zima tego roku chyba sama się pogubiła. Dzisiaj przywitała nas dużymi płatkami śniegu, a teraz jakby nigdy nic, pada deszczyk..

Zabieram się za robótkę...



Piuma (09:37)


2006

09 grudnia 2006
Pewnie każdy człowiek dąży do otaczania się pięknymi rzeczami. Przy czym pojęcie piękna jest względne. Idąc w ślad tej zasady postanowiliśmy zrobić"maleńki" remoncik w naszej kuchni...Miało być szybko i w miarę tanio. Efekt: moja połówka już trzeci dzień siedzi i "dopieszcza" ściany jakimiś magicznymi narzędziami, które znam z widzenia i hałasu jaki robią. Co parę godzin odbywa się ścieranie podłogi i dostępuję zaszczytu wejścia do kuchni. Podziwianie i podziwianie...Cieszę się, że na święta nasza kuchnia będzie taka inna, odmieniona...
Piuma (14:14)
chmurka:(

05 grudnia 2006

I stało się... ale od początku... Pomalutku po kroczku... Wczoraj zostawiliśmy naszą pociechę w domu celem udania się na mikołajkowe zakupy (z wuadomych powodów szkrabik (7 lat) nie mógł uczestniczyć w tej wyprawie). Na prędce wymyśliśmy historię, że niby jedziemy po farby do odnowienia kuchni, co jest prawdą tylko częściową. Bo i owszem potrzebne nam farby, bo planujemy remont kuchni jeszcze przed świętami, ale te zakupy zrobimy później. No więc robimy zakupy za Mikołaja... hahahah!! Wracamy i przy wieczornym stoliczku, nawiązuje się taka oto rowzmowa:

moja połóweczka (ta starsza!) pyta szkraba :"Wierzysz w Mikołaja?"

szkrabik: "Prezenty kupują Rodzice, ale kiedyś żył taki Mikołaj ( podpowiadam biskup), który dawał prezenty biednym. On już nie żyje. A my na pamiątkę tego dajemy sobie prezenty"

ja: " No więc z tego wynika, że Rodzice dają prezenty dzieciom, a dzici Rodzicom?"

szkrabik po namyśle: "Tak"

A teraz sedno sprawy....Wprowadzić chciałam małego w tajniki dnia mikołaja, robiłam podchody, że niby Rodzice dają pieniądze Mikołajowi, żeby ten mógł zakupić prezenty... Robiłam, bo okazało się, że moje dziecko tak ładnie poradziło sobie z tym tematem. Jestem zdziwiona i dumna!!

Jednocześnie pamiętam z lat dzieciństwa, że wiedziliśmy z bratem, że żaden Mikołaj prezentów nie nosi tylko Rodzice podrzucają, a jednak czekaliśmy na wioczór z wypiekami na twarzy. Kiedy tata przychodził i mówił "Siedzicie sobie w cieple a tam jakieś paczki leżą" biegliśmy jak opętani. A przecież wiedzieliśmy...

Dzisiaj myślę, że to nie o to chodzi kto mikołajkowe prezenty nosi a o to, że nieograniczenie lubimy dostawać prezenty...Ta magia opakowania i chęci poznania zawartości...i cieszy nawet mała czekoladka...A dzisiaj mnie cieszy oprócz tej czekoladki uśmiech na twarzy mojego szkrabika. Chyba nie ma piękniejszego prezentu mikołajkowego od promiennej twarzy dziecka.

W każdym z nas drzemie takie dziecko......

Piuma (08:49)
chmurka:(

02 grudnia 2006

Za parę dni Mikołaj. Moje dziecko z niepokojem patrzy rano w okno, no bo jak przyjedzie Mikołaj jak nie ma śniegu?? Przyznam, że ja już też tęsknym wzrokiem patrzę na fotki z zimą. Święta bez śniegu to jak wigilia bez opłatka. Pamiętam święta sprzed 11 lat. Wracałam z pasterki zasypaną drogą, księżyc świecił jakby chciał oświetlić cały świat. Było magicznie, w domu czekała ciepła kołderka, podusia a za oknem zamieć. Bajecznie.... Z niecierpliwością czekam na takie święta...magiczne. Kiedy za oknem zamieć a ja przytulam głowę do piersi faceta i czuję się bezpieczna...Czekam na święta...

Piuma (20:20)
chmurka:(

01 grudnia 2006
Jak trudno odgadnąć co czuje druga osoba. Czasem coś co nas cieszy rani drugą osobę, przywołuje wspomnienia. I nie wiemy jak sie zachować, zamilczeć? Wieczne dylematy.
Piuma (22:25)

30 listopada 2006

Ku pamięci Leona Niemczyka, człowieka, pasjonaty...

Piuma (19:35)
chmurka:(

27 listopada 2006
Hura!!! Odzyskałam swoje zapiski. Już myślałam, że wszystko stracone a dzisiaj rankiem przyszło olśnienie i przypomniałam sobie to co zapomniałam. Teraz będę wracać z moimi myślami.
Piuma (11:13)
11 sierpnia 2006

Będzie kilka dni przerwy w pisaniu, ale postaram się to nadrobić po powrocie. Wszak na łonie natury powstają najładniesze teksty...

A tak na marginesie to trzymajcie kciuki...

Piuma (21:54)
słoneczko ;)

09 sierpnia 2006

My kobiety współczesne...Zabiegane, pełne myśli, niby samodzielne, wyzwolone...A wieczorem niczego tak nie pragniemy jak przytulenia, czułości i rozmowy. Tak rozmowy...I nieważne jaki jest stan naszej psyche...Radość czy smutek... My lubimy gadać, niektóre lubią i umieją słuchać (podobno rzadkość). Nieważne czy jesteśmy szczęśliwe czy trapią nas troski dnia wczorajszego, dzisiejszego, jutrzejszego...Lubimy pogadać. W domu nie ma nikogo chętnego? Nic prostszego, włączamy net i mamy pełno kobiet, które nas wysłuchają, bo same chcą być wysłuchane. Mamy czaty, blogi, fora...Szukamy człowieka...I pewnie to forma terapii...Czytamy i piszemy... A to któraś z nas miała paskudny dzień. Inna jeszcze wczoraj cieszyła się, bo w brzuszku ma małą fasolkę, a dziś rozpacz, bo coś jest nie w porządku. Jeszcze inna rozstała się z facetem...nie umie sobie poradzić. O! a ta była mamą, przez 10 lat, walczyła o swoje dziecko, walczyła z nowotworem...dzisiaj pustka i sny o aniołku. Tamta miała farta wszystko zdążyła załatwić i nawet czarny kot zszedł Jej z drogi.

Ludzkie hostorie...

Szukamy człowieka....ludzkiego odruchu. A tak naprawdę to czekamy na słowa "Nie martw się jutro będzie dobrze" albo "Gratuluję!". Zdarza się, że i nas ktoś potrzebuje. Wchodzisz na stronę a tam czyjeś troski i nie możesz się oprzeć....Piszesz..."Głowa do góry, itd."

Pomagasz komuś... Może tam, na innej szerokości geograficznej, ona czyta i łza spływa po jej policzkach.Ta ostatnia łza, a potem powoli pojawia się uśmiech...

W gruncie rzeczy jesteśmy podobne... Przechowujemy wspomnienia, żale, bóle, radości...jesteśmy jak twarde dyski...nie do zdarcia....

I tak bardzo lubimy się wtulać w kogoś i usłyszeć bicie serca... szczere i cichutkie...takie nasze...

Piuma (17:06)
słoneczko ;)

08 sierpnia 2006

A ja zamknę oczy, a Ty bedziesz szeptem, bedziesz obok, bliżej niż na dotyk. Będziesz szeptem, ukojeniem, ciszą... Nie! Nie przestawaj szeptać ciszą... Nie! Jeszcze mam oczy zamknięte, a pod powiekami jesteś Ty. Chcesz zabiorę Cię do nieba, pokażę Ci jak wygląda ten świat, którego nie ma. Chcesz? Wystarczy zamknąć oczy i będziesz tam, obok mnie..., ze mną..., we mnie...

Zimno i pusto jest samemu w niebie. Przecież wiesz... Czasem tak trudno myśli ubrać w słowa, coraz trudniej.

Zamknij oczy... zabiorę Cię...wiem, że chcesz.....

Piuma (17:24)
chmurka:(

06 sierpnia 2006

wciąż czytam i jedno mogę napisać o tej książce.......porywająca......kawałki mnie....

Piuma (23:09)
chmurka:(

Witam!!

Dzisiaj za oknem pogoda sama siebie zaskakuje....Deszcz i słońce.... Czytam książkę, "Samotność w sieci" podobno rewelacja!! Jak przeczytam to się wypowiem, przecież nie po to mam mózg żeby małpować czyjeś myśli.....

Piuma (19:47)