niedziela, 11 grudnia 2011

świeże karczochy "carciofi freschi"

... chociaż dopiero jedna sztuka, ale będą następne:)
I tutaj jak nigdy liczę na motywujące komentarze w kierunku mojego M., bo to On dzielnie docinał 6 cm paski tasiemki satynowej (z dokładnością 1/10 mm - pod czujnym okiem żony).


9 komentarzy:

  1. Śliczna, nie wiedziałam, że wymaga takiej dokładności. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. O jaka fajna !!!!Tak się zastanawiałam właśnie jak to jest zrobione!!!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wielkie brawa dla Waszej pracy zbiorowej:)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jasne, ze śliczna, gdyby nie precyja męża, to nie wiem , czy wyszła by ta piękność!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyrazy uznania dla M. za poświęcenie się twórczym pociągom żony:)
    Bombka śliczna.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wyrazy uznania dla M. Świeżymi karczochami aż u mnie zapachniało. Piękna ozdoba, tak więc pewnie już następne powstają.

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj. Bardzo fajna bombeczka. Ja też lubię bombki robione tą metodą. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Karczoch jak żywy. Podziwiam M, bo mało takich M na świecie, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz. Miłego dnia!