wtorek, 21 sierpnia 2012

Koncert bynajmniej nie na dwa świerszcze

Ciepły sobotni wieczór.
Tłum ludzi.
Wychodzą.
Dziki wrzask.
Pierwsze takty i ten głos.
Ręce same podnoszą się do góry.
Z gardła wydobywa się śpiew.





Było głośno, rockowo.
A na drugi dzień... "szeptem do mnie mów", bo struny głosowe zaniemogły.
Warto było...



A dzisiaj mam imieniny razem z Franciszkiem :)

6 komentarzy:

  1. Ten sobotni koncert wg. mnie to wielki niewypał - "wokalista",który z gardła wydawał albo krzyk, albo bełkot........... :(. Żenada po prostu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto to anonimowy?
      Jaka forma wokalisty taki koncert...tego nie podważam.

      Usuń
  2. Wszystkiego najlepszego dla solenizantów. Dużo zdrówka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Asiu, wszystkiego najlepszego;-)
    Zdążyłam przed północą;-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz. Miłego dnia!