Po raz drugi Teatr Telewizji oglądam na żywo. Tym razem sztuka "Skarpetki, opus 124" w reżyserii Macieja Englerta (dyrektor Teatru Współczesnego w Warszawie) ze świetną obsadą aktorską: Piotr Fronczewski i Wojciech Pszoniak.
Sztuka dla widza myślącego, który potrafi znaleźć sedno przedstawienia. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że dwóch aktorów przygotowuje się do przedstawienia, które otworzy przed nimi kiedyś zamknięte drzwi na scenę. Z czasem widz przekonuje się, że nie chodzi o próby, ale o pokazanie portretu psychologicznego tych dwóch starzejących się aktorów.
Ich charaktery są różne, systemy wartości a co najważniejsze nastawienie do życia. Widz, w tym również ja, dochodzi do wniosku, że nosi maski. Maski są różne na różne okazje. Bez maski człowiek jest "goły". Żyjemy w świecie masek. Tak naprawdę ludzie mimo rożnych poglądów mają ze sobą wiele wspólnego, wiele nas łączy.
Ich charaktery są różne, systemy wartości a co najważniejsze nastawienie do życia. Widz, w tym również ja, dochodzi do wniosku, że nosi maski. Maski są różne na różne okazje. Bez maski człowiek jest "goły". Żyjemy w świecie masek. Tak naprawdę ludzie mimo rożnych poglądów mają ze sobą wiele wspólnego, wiele nas łączy.
Do tego samego wniosku dochodzą Verdier i Brémont. Zakończenie sztuki jest przewidywalne tak mniej więcej od antraktu i właściwie na tym zakończeniu można by napisać kolejną sztukę.
Fronczewski grał świetnie, spokojnie, przyciągał głosem, natomiast Pszoniak uroczo poprawiał swoje błędy językowe.
Uwielbiam sztukę na żywo.
Tak więc, dzięki TVP sztuka znowu przyszła do mnie. Dała niezapomniane wrażenia, zostawiła przemyślenia.
Spektakl można było oglądać w internecie. Tutaj widz mógł wybrać ujęcia z czterech kamer. Świetne rozwiązanie dla ciekawskich, dla tych co lubią nowinki. Jednak po paru minutach stwierdziłam, że przełączanie kamer odrywa mnie od tematu spektaklu i pozostałam przy telewizorze. Chciałam się skupić na grze aktorskiej i dialogach. W internecie mogłam zobaczyć Fronczewskiego i Pszoniaka niemal z każdej strony, tylko czy to na pewno było mi potrzebne?
P.S. Miejsce, gdzie byliśmy (wpis poprzedni) to Czubatka, skąd jest śliczny widok na Pustynię Błędowską. Gratuluję anonimowi, który zgadł :)
Też widziałam, też byłam zachwycona. Kiedyś poniedziałkowe teatry telewizji, to było święto i mam nadzieję, że to wróci, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńdzieki za recenzje szkoda ze nie mam polskiej tv .a tych dwoch aktorow uwielbiam zwlaszcza Fronczewskiego.
OdpowiedzUsuń